^^^
3 miesiące po pokonaniu Chaosu, 15 pażdziernika, Godz. 14:00, Tokio, Dom Tsukino.
Błękitnooka siedziała na łóżku wypłakując się w ramie drugiej blondynki.
Usagi od dawna wiedziała, że Mamoru i Rei są w sobie zakochani. Powiedziała im to. Od 3 tygodni czarnowłosa i niebieskooki są parą. Ale nie przez to płakała. Płakała, bo za późno zrozumiała, kogo tak naprawdę kocha.
Usagi od dawna wiedziała, że Mamoru i Rei są w sobie zakochani. Powiedziała im to. Od 3 tygodni czarnowłosa i niebieskooki są parą. Ale nie przez to płakała. Płakała, bo za późno zrozumiała, kogo tak naprawdę kocha.
- Cii... Będzie dobrze. Oni wrócą. Przecież obiecali. - szeptała blondynka z kokardą, chcąc dodać otuchy przyjaciółce.
- Mina ma rację. Usagi-chan, nie martw się. - dodała niebiesko-włosa dziewczyna, która siedziała po prawicy Kociątka.
Cierpiały wszystkie trzy. Ci, których pokochały odeszli, a one zostały, oddając im swoje serca. Wiedziały, że już za późno. Żałowały tylko, że nie poznały ich wcześniej...
W tym samym czasie, Planeta Kimnoku, Pałac Królewski.
Siedział razem z braćmi, czekając na ich księżniczkę. Czerwono-włosa zwołała spotkanie, ponieważ miała im do przekazania coś ważnego. Cała trójka próbowała odgadnąć, o co chodzi. No właśnie próbowała. Ich myśli kierowały się w stronę trzech dziewcząt. Brązowowłosy myślał o pewnej inteligentnej Czarodziejce z Merkurego, myśli zielonookiego przyćmiewała filigranowa blondyneczka z czerwoną kokardą. Natomiast myśli Gwiazdy Walki zajmowała niebieskooka blondynka z fryzurką w stylu odango.
Nagle usłyszeli głos ich władczyni, który wyrwał ich z rozmyślań:
- Witajcie, moje Gwiazdy. - powiedziała Kaykuu.
- Witaj, Księżniczko. - odpowiedzieli chórem chłopcy. - Coś zagraża Tobie, lub Naszej planecie? - spytał Yaten.
- Nie, nic się nie stało. Po prostu chcę, abyście zakończyli swoją pierwszą służbę oraz wiedli szczęśliwe życie. - odpowiedziała czerwono-włosa. - Możecie je wieść tu, lub na Ziemi, ale myślę, że wolicie to drugie. Oczywiście zawsze możecie odwiedzić Swoją ojczystą Gwiazdę.
- Ale Księżniczko... - zaczął Taiki, ale wspomniana mu przerwała.
- Nie chcę sprzeciwu. Pakujcie się. Dziś wieczorem wyruszacie.
- Nie chodzi o to, że się sprzeciwiamy. - powiedział "sreberko". - Chcieliśmy tylko zapytać, dlaczego tak nagle o tym zdecydowałaś?
- Po prostu widzę, że swoje serca zostawiliście na Ziemi, przy trzech czarodziejkach, które też za wami tęsknią. - zakończyła trochę tajemniczo Kaykuu. - A teraz idźcie się pakować. - ponagliła ich.
- Nie chodzi o to, że się sprzeciwiamy. - powiedział "sreberko". - Chcieliśmy tylko zapytać, dlaczego tak nagle o tym zdecydowałaś?
- Po prostu widzę, że swoje serca zostawiliście na Ziemi, przy trzech czarodziejkach, które też za wami tęsknią. - zakończyła trochę tajemniczo Kaykuu. - A teraz idźcie się pakować. - ponagliła ich.
15 października, Godz. 18:00, Planeta Kimnoku.
Żegnali się właśnie ze swoją władczynią.
- Lećcie, moje Gwiazdy. Wybranki waszych serc czekają. - powiedziała czerwono-włosa.
- Do zobaczenia, Księżniczko. - odpowiedzieli chórem bracia.
Dokończyli ostatnie pożegnania i wyruszyli...
2 godziny później, Ziemia, Tokio, Park Juuban.
Właśnie wylądowali. Ale nie spodziewali się, że ktoś będzie na nich czekał.
- Nareszcie. Ile wy możecie tak się wlec? - spytała krótkowłosa blondynka.
- Co Wy tutaj robicie? - spytał zirytowany srebrnowłosy.
- Nieważne. Mam sprawę do Seiyi. - ucięła Czarodziejka z Urana.
- O co chodzi? - czarnowłosy był zdenerwowany. Nie przepadał z Haruką, podobnie jak ona za nim.
- W cztery oczy. Chodzi o Kociątko.
Odeszli kawałek dalej, żeby reszta nie słyszała.
- Coś się stało Usagi-chan? - spytał granatowooki, kiedy tylko się zatrzymali.
- Tak, Ty. - odpowiedziała. - Tęskniła za Tobą, Kou. A po tym, czego się domyśliła... W ogóle nie wychodzi z domu. Wpuszcza do siebie tylko Ami i Minako.
- Ale... Dlaczego? - nie rozumiał Seiya.
- Dlaczego? Już Ci to powiedziałam. To Ty jesteś przyczyną. Kiedy odlecieliście, zamknęła się w sobie, tak samo jak Mina i Ami. Najpierw zapewniały, że wszystko jest dobrze, a potem... Zaczęły opuszczać zajęcia, nie odbierały telefonów. Aż w końcu dowiedziałyśmy się od mamy Usagi, że nie wychodzą z jej pokoju. Dziewczęta zatrzymały się u niej. Nie jedzą też nic. Nie wiem, jakim cudem jeszcze nie padły z głodu. - zakończyła i opuściła bezradnie ręce.
Seiya natomiast stał i patrzył się nań z szeroko otwartą japą. Kiedy oprzytomniał, podbiegł do braci i przekazał im słowa Urana. Byli wstrząśnięci, podobnie jak najmłodszy z Kou.
- Przyda Wam się drzemka. Podwiozę Was. - powiedziała Ruka-chan.
Zapakowała ich do swojego sportowego autka i ruszyli.
Seiya natomiast stał i patrzył się nań z szeroko otwartą japą. Kiedy oprzytomniał, podbiegł do braci i przekazał im słowa Urana. Byli wstrząśnięci, podobnie jak najmłodszy z Kou.
- Przyda Wam się drzemka. Podwiozę Was. - powiedziała Ruka-chan.
Zapakowała ich do swojego sportowego autka i ruszyli.
W tym samym czasie, Dom Tsukino.
- Muszę Wam o czymś powiedzieć. - zaczęła Usagi. - Ostatnio miewam dziwne sny, jakby wizje przeszłości.
- Ja też mam takie sny. - rzekła Mina.
- Ja też. - dodała niebiesko-włosa.
- Ale to by znaczyło, że... - zacięła się blondynka. - Moim przeznaczeniem nie jest Mamoru-san i Chibi Moon, tylko... - urwała.
- Seiya... - dopowiedziała Minako.
- Ale Oni są na swojej planecie. Nie wrócą, choć obiecali. - powiedziała smutno Tsukino.
- Skąd ta pewność? - spytała Ami.
- To do przewidzenia. Odbudują planetę i zapomną. Dla nich byłyśmy tylko przyjaciółkami. - odparła Kociątko.
- Ami-chan, ona chyba ma rację. - powiedziała Venus. - Nie dali nawet znaku życia. Skąd mamy wiedzieć, czy w ogóle dadzą jakiś znak?
- Macie rację. Chyba nie ma już nadziei. - pokiwała głową Merkury.
Nie wiedziały, jak bardzo się mylą.
- Ja też mam takie sny. - rzekła Mina.
- Ja też. - dodała niebiesko-włosa.
- Ale to by znaczyło, że... - zacięła się blondynka. - Moim przeznaczeniem nie jest Mamoru-san i Chibi Moon, tylko... - urwała.
- Seiya... - dopowiedziała Minako.
- Ale Oni są na swojej planecie. Nie wrócą, choć obiecali. - powiedziała smutno Tsukino.
- Skąd ta pewność? - spytała Ami.
- To do przewidzenia. Odbudują planetę i zapomną. Dla nich byłyśmy tylko przyjaciółkami. - odparła Kociątko.
- Ami-chan, ona chyba ma rację. - powiedziała Venus. - Nie dali nawet znaku życia. Skąd mamy wiedzieć, czy w ogóle dadzą jakiś znak?
- Macie rację. Chyba nie ma już nadziei. - pokiwała głową Merkury.
Nie wiedziały, jak bardzo się mylą.
***
Heej!! To znowu ja. Wklejam ten prolog trochę wcześniej niż zamierzałam, bo nie wiem, co pisać w III rozdziale pierwszego opka. Mam już prawie skończone, ale wolę już teraz dodać ten prolog, żeby się tutaj skończony nie kisił. Wracam do pisania rozdzialików.
Do napisania!
~ Halley S.
~ Halley S.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz