Pół roku później
Długowłosy mężczyzna siedział właśnie na werandzie małego domku, popijając kawę i patrząc na spokojną okolicę. Jego granatowe oczy były pełne smutku. To była taka jego tradycja. Zawsze budził się wcześnie i zasiadał tu, dopóki jego 5 - letnie dzieci, Rosalie i Leon, nie budzili się i nie przybiegali na werandę w towarzystwie małej suczki rasy labrador, Lii. Tak było też tego ranka. Usłyszał tupot małych stópek i łapek. Po chwili drzwi się otworzyły a zza nich wybiegła dwójka dzieci. Oboje mieli granatowe oczy i czarne włosy, tak jak ich ojciec. Mężczyzna włosy miał splecione w kitkę opadające na plecy, natomiast rodzeństwu czarne pukle sięgały do ramion.
- Tato! Jestem głodna! - powiedziała dziewczynka.
- Ja też! - zawtórował jej starszy brat.
- Dobrze, już dobrze. Za chwilkę wam zrobię. - zaśmiał się czarnowłosy i wstał z fotela, w którym uprzednio siedział. Po chwili w trójkę zniknęli w środku, a pomiędzy ich nogami plątała się mała Lia.
^^^
W tym samym czasie blond włosa kobieta o błękitnych, jak bezchmurne, letnie niebo oczach, wnosiła ostatni karton do małego domku. Postawiła go na podłodze w salonie i otarła pot z czoła. Rozejrzała się po mieszkaniu. Domek składał się z kuchni, saloniku, sypialni i łazienki. Ale blondynce to wystarczało. Chciała odpocząć od miasta, to nawet zalecił jej lekarz.
Kilka tygodni zajęło jej znalezienie tego domku, ale było warto. Okolica była piękna. Nie było jej stać na jego kupno, więc wynajęła go na kilka miesięcy. Chciała tylko odpocząć w ciszy i spokoju. Zdecydowała wybrać się na zakupy, żeby mieć co jeść. Wzięła pieniądze, klucze od domu i wyszła.
Sklep mieścił się w miasteczku niedaleko miejsca jej tymczasowego zamieszkania. Po drodze sobie trochę popatrzy na piękno tego miejsca.
Następny dzień
Blond włosa kobieta siedziała właśnie w kuchni pijąc kawę z mlekiem kiedy usłyszała szczekanie. Zaciekawiona wyszła na werandę gdzie zobaczyła szczeniaka.
- Hej mała, zgubiłaś się? - spytała i pogłaskała suczkę.
Dobiegło ją nagle wołanie dziecka.
- Lia! Gdzie jesteś?! Lia! - na te słowa suczka zaczęła szczekać, chcąc zapewne zawołać swojego właściciela.
Po chwili zza rogu wyłoniła się para bliźniąt, chłopiec i dziewczynka. Zauważywszy swoją pupilkę dzieci podbiegły do suczki i zaczęły ją tulić. Chwilę po tym zauważyli przyglądającą się im kobietę. Podeszły do niej, a chłopiec powiedział:
- Przepraszamy, jeśli Lia sprawiła pani kłopot.
- Nic się nie stało, wasza suczka jest bardzo miła. - odparła kobieta. - Mogę poznać wasze imiona?
- Oczywiście. Ja jestem Rosalie, a to mój brat, Leon. Mieszkamy w tamtym domku razem z naszym tatą. - mówiąc to, dziewczynka wskazała na budynek położony kilkadziesiąt metrów od domu blond włosej kobiety. - A pani jak ma na imię?
- Jetem Usagi. - rzekła blondynka.
Gdy to powiedziała jej oczom ukazał się ciemnowłosy mężczyzna.
- Rosalie, Leon! Mówiłem, żebyście się nie oddalali od domu. - powiedział, jak tylko zobaczył czarnowłosą dwójkę.
- Przepraszamy. Ale Lia uciekła i ją goniliśmy. - wytłumaczył Leon.
- Trzeba było mnie zawołać - odparł granatowooki.
Dopiero teraz zauważył stojącą z boku blondynkę.
- Przepraszam za tą dwójkę. Mam nadzieję, że nie sprawili pani kłopotu. - rzekł do niej.
- Skądże, to fajne dzieciaki. - odparła Usagi.
- Jestem Seiya Kou. - przedstawił się mężczyzna
- Usagi Tsukino. Miło pana poznać. - odpowiedziała niebieskooka. - Może wejdziecie na herbatę? - spytała wskazując głową na domek.
- Bardzo chętnie. - rzekł mężczyzna i wszedł za blondynką do domu.
^^^
Po mile spędzonym czasie, Seiya, dzieciaki i ich suczka poszli do domu, a blondynka została sama. "To był długi dzień..." - pomyślała. Była już śpiąca, więc wzięła prysznic i poszła spać.
W domu Kou
Kiedy wrócili do domu, Seiya pogonił dzieciaki spać i usiadł na chwilę na werandzie. W głowie miał obraz nowo poznanej sąsiadki...
***
No i jest I rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba opowiadanie i będziecie komentować czasem wpisy. Proszę was tylko o tyle. To ja może zacznę pisać rozdział II
Do zobaczenia!
~ Halley S.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz