niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział Czwarty - "Masz przyjaciół tysiąc - zbyt mało ich będzie. Masz wroga jednego - napotkasz Go wszędzie"

...W końcu odważyła się uchylić lekko powieki. Zamurowało ją... Zamiast Seiyi, zobaczyła znajomą polanę.
- Wiesz co robić... - usłyszała szept Vidii. Zamknęła oczy, a gdy znów je otworzyła, z powrotem była nad jeziorem.
- Odango? - usłyszała kilka sekund później. - Wszystko w porządku? - spytał chłopak, odrobinę poddenerwowany.
- Tak... Wszystko ok. - odparła. Nadal miała mały mętlik w głowie. O co chodziło Galaxii? "Zna przeszłość, równie dobrze jak ja więc pewnie... Nie, to bezsensowne. Ale warto się przekonać..." - uśmiechnęła się do swoich myśli.
Kou, który cały czas Ją obserwował, odważył się w końcu spytać:
- To co? Powiesz mi w końcu, kim jest ten koleś? - był odrobinę zdenerwowany. Wiedział, że za chwilę może usłyszeć słowa, które zranią Go bardziej, niż przypuszczał.
- Nie wiem... Powinnam zaczekać, aż zaczniesz odzyskiwać wspomnienia. - rzekła złotowłosa.
- Dlaczego? - spytał czarnowłosy. Chciał się dowiedzieć prawdy, ale wolał dowiedzieć się tu i teraz. Nie chciał czekać.
- Kiedy zaczniesz odzyskiwać wspomnienia, zrozumiesz... - po czym wstała i odeszła, zostawiając zdezorientowanego Seiyę z Jego myślami.
***
Usagi od kilku dni unikała czarnowłosego Kou, jak ognia. Chłopak natomiast próbował jakoś do Niej dotrzeć. Niestety, bezskutecznie. Blondynka zręcznie wywijała się z jakichkolwiek kontaktów z czarnowłosym. Seiya widywał ją tylko w szkole. Zaczął już tracić nadzieję, że uda się mu porozmawiać z Króliczkiem. Jednak nie chciał się poddawać.
Tsukino natomiast nie chciała na razie z Nim rozmawiać, dlatego Go unikała. Nie była gotowa mu wyjawić prawdy, ale wiedziała, że w końcu musi porozmawiać z Pięknookim*...
***
W sobotę, dziewczyna poszła nad to samo jezioro, mając nadzieję, że chłopak tam będzie. Chciała mu w końcu powiedzieć, że to właśnie On jest Panem Jej sera. Poszła nad jezioro, mając w sobie właśnie tę małą iskierkę nadziei, że On tam jest. Nie myliła się. Gdy tylko doszła, zobaczyła czarnowłosego, siedzącego na mostku i patrzącego się w wodę. Bezszelestnie podeszła i uklękła za Nim.
- Cześć, Seiya... - wyszeptała, wyrywając chłopaka z zamyślenia.
- Witaj... - mruknął.
- Chciałam z Tobą porozmawiać, ale jak widzę, nie masz nastroju na rozmowy. - powiedziała i zaczęła podnosić się, lecz powstrzymał ją dotyk Seiyi. Chłopak złapał ją za nadgarstek, dając przy tym do zrozumienia, żeby nie chce, aby odchodziła. Złotowłosa posłusznie usiadła z powrotem. Zapadła między Nimi krępująca cisza. Kou zdecydował się ją przerwać.
- O czym chciałaś pogadać? - spytał, uśmiechając się, jednak to nie był szczery uśmiech.
- Nadszedł czas, żebyś się dowiedział... - odparła...
***
Jednak się udało! Myślałam, że tego rozdziału nie wstawię przez jakiś czas, ale się udało. Przepraszam, że taki krótki, ale jeszcze w tym rozdziale biedny Seiya nie dowie się, o co tak naprawdę chodzi. Postaram się Wam wynagrodzić to, że jest taki krótki.

Pozdro!

~ Halley S.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz