wtorek, 14 stycznia 2014

Rozdział Dwudziesty - "Masz przyjaciół tysiąc - zbyt mało ich będzie. Masz wroga jednego - napotkasz Go wszędzie."

"Co mam robić? Muszę ich chronić, ale... Nie chcę też łamać Mu serca. Dopiero co odnaleźliśmy szczęście. A teraz mieliśmy je stracić..." - myślała. Wiedziała, że nie ma innej drogi, ale jednocześnie nie chciała się jej podejmować. Wolałaby być zwykłą dziewczyną, ale odgoniła te myśli. Bowiem, gdyby była zwykłą dziewczyną, prawdopodobnie nie spotkałaby Seiyi Kou...
***
Nie mógł spać. Ciągle o Niej myślał. "Odango, dlaczego? Dlaczego nas zostawiłaś, nie pozwoliłaś sobie pomóc? Nawet nie wiem, czy jeszcze Cię zobaczę. Twoje blond włosy związane w dwa koczki na czubku głowy, Twoją twarz, a co najważniejsze, Twe oczy. Te cudne błękity, w których tonąłem za każdym razem, gdy w nie spojrzałem." - nie umiał przepędzić tych myśli. Zbyt wiele dla Niego znaczyła. Ona była Centrum Jego Wszechświata.
***
Zastanawiała się. Jeszcze miała szansę zawrócić. Ale, czy wtedy Jej bliscy byliby bezpieczni? "Nie... Nie mogę. Jeśli wrócę, Oni zginą. Ale chyba i bez tego mogą spodziewać się ataku wroga. Może jednak powinnam wrócić?" - te i jeszcze wiele innych myśli przewijało się naraz w głowie blondynki z fryzurą w stylu Odango.
W końcu się zdecydowała. Szybko odwróciła się na pięcie i pobiegła tam, gdzie zostawiła swoje serce...
***
Czuł coś dziwnego. Jakby ktoś Go wzywał. Nie zważając na miny swych braci, wybiegł prosto na deszcz. Skierował się do parku Juuban, który był ulubionym miejscem Jego i Króliczka, który odszedł... Ale nawet o tym nie myślał. Zbliżając się stopniowo rosła w Nim nadzieja. Nadzieja, że to Ona, Pani Jego Serca...
Dobiegł pod fontannę. Stała tam. Jego Odango...
***
Gdy tylko Go ujrzała, serce Jej gwałtownie przyspieszyło. Nie myśląc rzuciła Mu się w ramiona, równocześnie mocno przytulając. Odwzajemnił uścisk i szepnął Jej do ucha:
- Bałem się, że już Cię nigdy nie zobaczę.
- Też tak myślałam, ale najważniejsze, że jestem. Jestem i już nigdy nie odejdę.
Zaraz po tych słowach (chyba już domyślacie się, co nastąpiło :D) połączył ich pocałunek. Pocałunek obietnicy, że już zawsze będą razem, i nic im w tym nie przeszkodzi. Nawet największe Zło...
***
Mogłam się po sobie tego spodziewać. Kolejny krótki rozdział poświęcony U/S. Nie wiem czemu, ale uwielbiam pisać takie rozdziały. Chyba jestem już kompletną wariatką, z tym się zgodzicie. No cóż, mogę Wam obiecać, że niedługo pojawi się kolejny rozdział "Czy wszystko się ułoży?" oraz "Zaginiony Symbol". Przemyślałam wszystko i wychodzi na to, że "Zaginiony symbol" nie nadaje się na jednorazówkę, bo taki długi, że chyba by się dopiero w 10, albo nawet dalszej części. Tak więc ZS oficjalnie zostaje opowiadaniem. Tak więc będę rozdziały wrzucać na przemian. Aktualnie jest w przygotowaniu 2 część ZS, więc najprawdopodobniej to będzie następne. Mam nadzieję, że rozdział się Wam podobał.

Pozdro!
~ Halley S.

2 komentarze:

  1. Mogłabyś zmienić czcionkę na większą? Zauważyłam na kompie,koleżanki, że strasznie trudno mi się czyta przez tą czcionkę. Mogłabyś też zmienić kolor tła na bardziej przejrzysty lub zbliżony do koloru nagłówka.
    Madii :)

    OdpowiedzUsuń
  2. cieszę się że Usa jednak postanowiła wrócić bądź co bądź to podczas walki lepiej mieć przy sobie swoich bliskich którzy dodadzą jej otuch i w razie czego wspomogą ją :) czekam na więcej i pozdrawiam fanka 12 :)

    OdpowiedzUsuń