niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział III - Czy wszystko się jeszcze ułoży?

Następny dzień

Usagi obudziła się z uśmiechem na twarzy. Dziś mieli do niej przyjść Seiya, Rosalie, Leon i Lia. Zaprosiła ich poprzedniego dnia na obiad, a oni ochoczo się zgodzili. Blondynka szybko się ubrała, zjadła małe śniadanie i zaczęła przygotowywać się na przyjście gości.

Dom Kou

Przygotowywali się właśnie na obiad u niebieskookiej. Leon zdecydował się ubrać czarną bluzkę i rurki w tym samym kolorze. Rosalie ubrała niebieską sukienkę na ramiączkach i cieniutki, biały płaszczyk. Zaś ich ojciec ubrał granatową koszulę i czarne jeansy. Wzięli jeszcze tylko najpotrzebniejsze rzeczy i wyszli.

Wracamy do domu Tsukino

Nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Szybko przejrzała się w lustrze. Czerwona sukienka kończąca się 1 cm przed kolanem, czarne baleriny (nie wiem, co ja ze sobą mam). Włosy rozpuszczone. Poprawiła jeszcze tylko grzywkę i poszła otworzyć.
Jej oczom ukazał się Seiya oraz dzieciaki z suczką.
- Witajcie. Nie spodziewałam się Was tak wcześnie. - powiedziała trochę zawstydzona.
- Przyszliśmy wcześniej, bo tata w miejscu nie mógł usiedzieć dłużej niż 5 sekund. - powiedział Leon. Usagi wybuchła śmiechem, a wcześniej wspomniany oblał się szkarłatem.

2 godziny później

Usagi, Seiya, dzieciaki i Lia byli właśnie na spacerze. Blondynka podziwiała widoki, a
granatowooki przyglądał się jej ukradkiem. Rosalie i Leon bawili się w tym czasie ze swoją suczką. Po pewnym czasie doszli na przepiękną polanę. Złotowłosa była zachwycona. Nigdy wcześniej nie widziała czegoś tak pięknego. Tam, skąd pochodziła, nie było żadnych polan, lasów. Pustka. Tylko wieżowce i metra. Była szczęśliwa mogąc zobaczyć coś odmiennego.
Z rozmarzenia wyrwał ją głoś czarnowłosego:
- Przeprowadziłaś się tutaj na stałe?
- Nie. Na parę miesięcy, potem wracam. - odparła.
- Aha... Podoba ci się tu? - spytał.
- Tak, jest pięknie. W Tokio są tylko 3 lub 4 parki. Tak więc, cieszę się, że mogłam zobaczyć coś innego niż wieżowce i inne tego typu rzeczy. - po tych słowach spojrzała na dzieci biegające z przodu. - One się w ogóle męczą?
- Też nie wiem skąd mają tyle energii. - powiedział Seiya. - Dzieciaki! Chodźcie, wracamy!! - krzyknął do maluchów.
- Idziemy!!! - odkrzyknęło rodzeństwo chórem.

30 minut później

Usagi właśnie przekraczała próg swego domku. 2 minuty wcześniej pożegnała się z trójką Kou i ich suczką. Musiała przyznać, że ten dzień ją wykończył. Lecz jakoś nie czuła się senna, chodź była już 7 wieczorem. Postanowiła oddać się swej pasji. Pisaniu piosenek oczywiście. Kiedy rodzina Kou przysłuchiwała się piosence, to był pierwszy od kilku lat tekst, który napisała. Nie wiedziała, kiedy to się stało, ale przestała komponować. Ale wiedziała czemu. To przez tą jedną tajemnicę, o której nikomu nie powiedziała...
***
Heej! Muszę przyznać, że ostatnio ciężko mi coś napisać, ale postanowiłam to Wam wynagrodzić. Wiem, że dawno nie było już rozdziału tego opowiadania, więc postanowiłam dla odmiany właśnie wrzucić 3 rozdział. Planowałam je dokończyć po napisaniu "Masz przyjaciół tysiąc...", ale wiecie jak wyszło. Tak więc, mam nadzieję, że się podoba i wybaczycie to, że jest aż tak krótki.

Pozdro!
~ Halley S.
   

1 komentarz:

  1. to prawda nie spodziewałam się że wrócisz do drugiego opowiadania ale się cieszę bo bardzo mi się podoba i jestem bardzo ciekawa tej tajemnicy którą Usa ukrywa więc czekam na ciąg dalszy :) i na drugim blogu również :) pozdrawiam fanka 12

    OdpowiedzUsuń